XTPL: od laboratoriów do przemysłu. Firma stawia na ultracienki druk i walczy o skalę
Wrocławska firma XTPL stoi dziś na granicy dwóch światów – laboratoryjnych innowacji i przemysłowych wdrożeń. Choć jeszcze generuje straty netto, zyskuje coraz większe uznanie wśród największych światowych producentów elektroniki. Spółka ma ambitny plan: w ciągu najbliższych dwóch lat stać się dojrzałym dostawcą technologii dla high-tech. Prezes Filip Granek mówi wprost: – To nie jest droga usłana różami, ale idziemy do przodu.
XTPL rozwija technologię ultraprecyzyjnego druku (Ultra-Precise Dispensing, UPD). Pozwala ona nanosić materiały przewodzące z precyzją do 1 mikrometra (1-tysięczna milimetra). To rewolucyjne rozwiązanie znajdujące zastosowanie w takich obszarach jak: naprawa defektów w wyświetlaczach, zaawansowany mikromontaż półprzewodników (advanced packaging), transparentne warstwy przewodzące (TCF) oraz nowoczesne biosensory.
XTPL sprzedaje swoje urządzenia do laboratoriów R&D instytucji naukowych oraz globalnych korporacji. W 2025 roku firma zaczęła także realizować pierwsze przemysłowe wdrożenie swojej technologii.
– Jesteśmy nadal na etapie wprowadzania naszej technologii na rynek. To wczesna faza komercjalizacji, pomimo, że sprzedaliśmy nasze produkty już do ponad 20 krajów na 3 różnych kontynentach. W tym momencie dla nas najważniejsze jest zdobywanie pierwszych klientów na wdrożenia przemysłowe, budowanie w ten sposób wiarygodności i uzyskanie akceptacji rynku dla naszych rozwiązań. Na tym etapie nie koncentrujemy się jeszcze wyłącznie na wyniku netto. Oczywiście, w długim terminie rentowność jest kluczowa, ale w przypadku firm deep tech, które opracowują przełomowe technologie, proces wychodzenia z laboratorium, przekształcania technologii w produkt i budowania pierwszej rynkowej trakcji trwa znacznie dłużej – mówi Filip Granek, prezes XTPL.
Wyniki finansowe: mocny wzrost przychodów, ale głęboka strata
W 2024 roku XTPL osiągnęło 13,7 mln PLN przychodów, z czego 12,3 mln PLN pochodziło ze sprzedaży urządzeń i usług. Choć wynik ten jest niższy niż w całym 2023 roku (15,5 mln PLN), to sam IV kwartał 2024 roku przyniósł rekordowe 6,4 mln PLN przychodów – w tym 5,6 mln PLN z działalności komercyjnej. To sygnał, że sprzedaż urządzeń Delta Printing System (DPS) znacząco przyspiesza, a technologia stopniowo zyskuje akceptację rynkową.
Firma wciąż nie osiągnęła jeszcze rentowności. W 2024 roku strata netto wyniosła -22,07 mln PLN. W I kwartale 2025 roku strata netto sięgnęła -6,43 mln PLN, wobec -5,33 mln PLN w analogicznym okresie rok wcześniej.
Spółka dysponuje jednak solidną poduszką finansową – na koniec 2024 roku miała 27,7 mln PLN środków pieniężnych. Zrealizowano także emisję akcji serii X, z której pozyskano 27,6 mln PLN brutto, przeznaczone m.in. na rozwój technologii, marketing oraz ekspansję zagraniczną.
– Kiedy możemy osiągnąć próg rentowności? Sądzimy, że nie nastąpi to jeszcze w tym roku kalendarzowym. Celujemy w 2026 rok. Chcielibyśmy, by stało się to jak najszybciej, ale adopcja nowych technologii zależy nie tylko od naszej determinacji, lecz także od tego, jak szybko klienci są w stanie je wdrażać. Wymaga to jeszcze trochę cierpliwości – przyznaje Filip Granek. - Patrzymy na naszą działalność zarówno w krótkim horyzoncie, analizując wyniki kwartalnie, jak i z perspektywy długoterminowej. Uważam, że z sukcesem zakończyliśmy fazę inkubacji naszej technologii oraz jej pierwszego uproduktowienia – jej efektem jest m.in. rozpoczęte w styczniu br. wdrożenie przemysłowe dla klienta końcowego z Chin, jednego z największych producentów zaawansowanych wyświetlaczy na świecie.
Delta Printing System i nowa generacja urządzeń
Sercem oferty XTPL jest obecnie Delta Printing System – urządzenie przeznaczone do precyzyjnego druku. Dotąd firma dostarczyła ponad 40 egzemplarzy tych maszyn do klientów w Europie, USA i Azji.
- Dostarczyliśmy już ponad 40 maszyn Delta Printing System, które służą do prac badawczo-rozwojowych. Choć nie są to jeszcze urządzenia do zastosowań przemysłowych, trafiły do prestiżowych klientów w Europie, Stanach Zjednoczonych i Azji. Zdobyliśmy więc pierwszy przyczółek rynkowy. Od początku tego roku realizujemy nasze pierwsze w historii wdrożenie przemysłowe. To jeszcze nie przekłada się na spektakularny wzrost sprzedaży, ale ma ogromne znaczenie dla naszej wiarygodności. To dla nas awans do wyższej ligi, który pozwala rozwijać technologię w kierunku przemysłowych zastosowań. Te pierwsze wdrożenia mają być punktem wyjścia do kolejnych projektów i dalszego wzrostu – wyjaśnia prezes XTPL.
W 2025 roku sprzedaż Delta Printing System ma odpowiadać za ok. 70% przychodów firmy, natomiast projekty R&D i wdrożenia przemysłowe – za pozostałe 30%. Jednak to właśnie przemysłowe zastosowania mają w kolejnych latach przynieść spółce dynamiczny wzrost.
– W 2025 roku wciąż głównym źródłem naszych przychodów będzie sprzedaż urządzeń Delta Printing System. Szacuję, że będą one odpowiadać za około 70% całego naszego budżetu. Pierwsze wdrożenia przemysłowe to jeszcze nie jest etap gwałtownego wzrostu przychodów, tylko okres rozkręcania się rynku i generowania kolejnych zamówień. Dlatego udział projektów R&D realizowanych dla partnerów przemysłowych w tym roku będzie wynosił łącznie około 30%. Przełomu w tym obszarze spodziewamy się w kolejnych latach, gdy pierwsze wdrożenia będą coraz mocniej widoczne w wynikach sprzedaży – tłumaczy Filip Granek.
Firma rozwija także nową generację urządzenia, roboczo nazywanego Delta Printing System Plus (DPS Plus). Będzie ono skierowane do produkcji małoseryjnej, ale w szerokiej gamie produktów (High Mix Low Volume), gdzie kluczowe są precyzja i automatyzacja procesu.
– Jeśli chodzi o rozwój samego Delta Printing System, to planujemy nie tylko dalszą sprzedaż obecnej wersji urządzenia na różnych rynkach, ale także pracujemy nad jego wersją dla zupełnie nowego grona odbiorców. To projekt, który roboczo nazywamy Delta Printing System Plus. Będzie to urządzenie przeznaczone do zastosowań bardziej profesjonalnych, w segmencie produkcji małoseryjnej, czyli High Mix Low Volume. Mówimy tutaj o produkcjach, gdzie liczby komponentów nie idą w miliony czy setki tysięcy, ale raczej w setki lub pojedyncze tysiące sztuk rocznie. W tych zastosowaniach kluczowe są precyzja i automatyzacja procesu. W nowym urządzeniu chcemy wprowadzić rozwiązania, które nadadzą całemu procesowi bardziej produkcyjny charakter. Nie wykluczam, że jeszcze w tym roku przyjmiemy pierwsze zamówienie na DPS Plus i zrealizujemy je w roku kolejnym – dodaje.
Kapitał – inwestorzy, dotacje, klienci
XTPL jest klasycznym przykładem firmy deep tech, która musi balansować pomiędzy finansowaniem kapitałowym, grantami oraz komercyjnymi przychodami. Pozyskiwanie kapitału w tym sektorze nie jest proste.
– Spółka, która jeszcze nie osiągnęła rentowności przez wielu inwestorów jest postrzegana jako projekt wysokiego ryzyka, a nie jako oczywista szansa inwestycyjna. Kluczowym zadaniem dla firm takich jak nasza jest więc znalezienie odpowiedniej niszy inwestorów, którzy rozumieją technologie głębokie (deep tech) oraz dostrzegają w nich potencjał na ponadprzeciętny zwrot z inwestycji. Podkreślam jednak, że mówimy tu o szansie, a nie o gwarancji sukcesu. Tacy inwestorzy muszą posiadać kompetencje pozwalające na rzetelną ocenę projektów technologicznych, co nie jest łatwe ani powszechne. Pozyskiwanie kapitału od inwestorów wymaga od nas intensywnej pracy – licznych spotkań, rozmów i prezentacji. Działamy zarówno na rynku krajowym, jak i międzynarodowym. Wśród naszych większych udziałowców są m.in. fundusze inwestycyjne z Niemiec. Po drugiej stronie mamy bardzo ciekawy klimat sprzyjający finansowaniu dotacyjnemu. Pojawia się dziś wiele możliwości dotacji dla nowoczesnych firm, które pracują nad innowacyjnymi rozwiązaniami. Oczywiście zdarzają się trudności w procesach przyznawania i rozdzielania tych środków, a decyzje nie zawsze zapadają szybko czy w pełni przewidywalnie. Mimo to uważam, że to wyjątkowy moment w historii – firmy takie jak nasza mogą sięgać po granty rządowe na realizację ambitnych, międzynarodowych projektów. Ostatecznie jednak najważniejszym i docelowo jedynym trwałym źródłem finansowania dla spółki są płacący klienci. To oni potwierdzają wartość naszych technologii i produktów, a także wracają z kolejnymi zamówieniami, gdy są zadowoleni.
Najważniejsze rynki: USA i Azja
Strategia XTPL opiera się na dwóch głównych rynkach.
- Z naszej perspektywy kluczowe i najbardziej perspektywiczne są dwa rynki. Z jednej strony Stany Zjednoczone, gdzie widzimy duży potencjał dla bardzo zaawansowanych technologicznie zastosowań, choć o mniejszej skali produkcji. Mam na myśli segment High Mix Low Volume, obejmujący mikroelektronikę, półprzewodniki oraz obszar dual-use, czyli zastosowania cywilno-wojskowe, w tym obronne. W Azji z kolei obserwujemy zdecydowanie większe zainteresowanie rozwiązaniami do produkcji na dużą skalę. Tam nie dostarczamy całego urządzenia, a raczej komponenty, przede wszystkim głowice drukujące (moduły UPD), które są wykorzystywane w większych systemach produkcyjnych – zwłaszcza w sektorze wyświetlaczy oraz w zaawansowanym mikromontażu półprzewodników – wyjaśnia prezes XTPL, dodając: - Nasze lejki sprzedażowe na obu tych rynkach są obecnie porównywalne. Zależy nam na tym, by móc rozwijać działalność zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Azji, aby ewentualne zawirowania geopolityczne nie zamknęły nam żadnego z tych obszarów. W Stanach Zjednoczonych mamy już niezależne biuro sprzedażowe w Bostonie, które pozwala nam skracać dystans do klientów. W Azji, a zwłaszcza w Chinach, działamy głównie poprzez lokalnych dystrybutorów i partnerów. Oczywiście, liczymy również na rozwój rynku europejskiego i mamy nadzieję, że stanie się on dla nas atrakcyjnym obszarem sprzedaży.
W USA firma utworzyła biuro w Bostonie, które pełni zarówno funkcję sprzedażową, jak i demonstracyjną. To laboratorium, gdzie potencjalni klienci mogą na miejscu testować urządzenia i technologię XTPL, co jest niezwykle ważne w kontekście projektów o wysokim stopniu poufności, zwłaszcza w sektorze obronnym czy półprzewodnikowym.
– Biuro w Bostonie to dla nas bardzo ważna jednostka. To nie tylko klasyczne biuro sprzedażowe, ale również laboratorium, w którym możemy prowadzić demonstracje technologii na urządzeniu Delta Printing System. Obecnie działalność tego ośrodka dzieli się właściwie na dwa główne obszary. Z jednej strony to aktywne odwiedzanie klientów i reprezentowanie nas na lokalnych wydarzeniach branżowych, a z drugiej – obsługa wizyt w laboratorium. Przyjeżdżają tam zarówno przedstawiciele środowisk akademickich, jak i firm przemysłowych, którzy chcą przeprowadzać testy bezpośrednio na miejscu – mówi Filip Granek. - Dla wielu naszych potencjalnych partnerów w Stanach Zjednoczonych wysyłka próbek do Polski czy przyjazd tutaj na demonstrację technologii bywa niepraktyczny, skomplikowany, a czasami wręcz niemożliwy. Szczególnie dotyczy to projektów, które mają wysoki poziom poufności lub są związane z bezpieczeństwem narodowym – mówimy tu o branży obronnej czy półprzewodnikowej. Dlatego bardzo się cieszymy, że jesteśmy tam obecni jako firma z lokalnym biurem. Skraca to dystans nie tylko fizyczny, ale też mentalny i kulturowy. To był zdecydowanie dobry krok, który zamierzamy dalej rozwijać, inwestycja w otwarcie placówki zwróciła się w ciągu pierwszych 12 miesięcy. Co więcej, mamy już za sobą pierwsze instalacje naszych urządzeń u klientów przemysłowych w Stanach Zjednoczonych. To niezwykle cenne doświadczenie. Dialog z klientami amerykańskimi jest bardzo otwarty i konstruktywny. Dzięki temu znacznie łatwiej zrozumieć, w którą stronę zmierzają ich potrzeby, co im się podoba, a co chcieliby zmienić. Te rozmowy przekładają się bezpośrednio na nasze prace badawczo-rozwojowe w firmie.
Biuro w Bostonie już generuje przychody i pozwala firmie szybciej reagować na potrzeby rynku. Jednak nawet w USA pojawiają się wyzwania, jak choćby te związane z zamrożeniem części funduszy federalnych na projekty R&D.
– Obecnie mierzymy się z problemami wynikającymi z zamrożenia części projektów badawczo-rozwojowych finansowanych przez administrację publiczną. Wpływa to na nasz lejek sprzedażowy. Mamy bowiem klientów, którzy mają już przyznane granty i chcieliby kupić nasze urządzenia, ale czekają na uwolnienie środków. To rodzi pewną niepewność co do tego, kiedy i czy w ogóle te środki zostaną odmrożone – wyjaśnia Granek.
Azja z kolei to zupełnie inna specyfika rynku. Tamtejsze firmy oczekują błyskawicznych reakcji, nierzadko w ciągu kilku godzin, a negocjacje cenowe bywają bardzo twarde. Co istotne, ten region to miejsce dla projektów przemysłowych na dużą skalę, w których XTPL często występuje jako dostawca komponentów, a nie całych maszyn.
– Przede wszystkim trzeba jasno powiedzieć, że nie istnieje coś takiego jak jeden „rynek azjatycki”. Mamy rynek chiński, japoński, tajwański, koreański czy rynki Azji Południowo-Wschodniej – każdy z nich ma zupełnie inną specyfikę. Między tymi krajami istnieją istotne różnice kulturowe, biznesowe i technologiczne, dlatego trudno mówić o jednej, wspólnej charakterystyce. Komunikacja z tamtejszymi klientami bywa dla Europejczyków dużym wyzwaniem, zwłaszcza na początku budowania relacji. Trudniej nam często wyczuć intencje, czy rzeczywiste potrzeby klienta – mówi prezes XTPL. - Nasze doświadczenia pokazują, że partnerzy w Chinach, a szerzej w całej Azji, oczekują niezwykle szybkiego działania i reakcji. Przykładowo wczoraj około godziny 22 dostałem wiadomość od partnera przemysłowego, który chciał się spotkać dziś rano o 8. To jest tam zupełnie naturalne, bo oni dosłownie cały czas pracują. To tempo potrafi być wręcz przytłaczające – zarówno pod względem dynamiki rynku, jak i samej organizacji pracy. Wyzwania, z jakimi mierzymy się na tych rynkach, dotyczą jednak nie tylko tempa działania, ale też różnic kulturowych i komunikacyjnych. Zdarza się, że coś, co mówimy, zostaje zrozumiane inaczej, albo my nie wychwytujemy kontekstów kulturowych w tym, co mówią nasi partnerzy. To bardzo istotne wyzwania dla europejskich firm, zwłaszcza młodych spółek, które nie mają jeszcze komfortu posiadania lokalnych przedstawicieli w każdym kraju, zdolnych „przetłumaczyć” nie tylko język, ale i kulturę biznesową. W Azji odczuwalna jest także duża presja kosztowa. Tamtejsze firmy doskonale rozumieją wartość innowacji i przełomowych technologii, ale jednocześnie charakteryzują się bardzo dużą dyscypliną kosztową oraz często brutalnym stylem negocjacyjnym. To jest część ich kultury biznesowej, na której zbudowały swój sukces. Dla nas to pewne wyzwanie, bo chcąc odnieść sukces na tych rynkach, musimy nauczyć się funkcjonować według ich zasad i wciąż się do nich dostosowywać.
Europa: potencjał w R&D, ale niedosyt w przemyśle
A jak wygląda sytuacja w Europie? Tutaj XTPL dostrzega duże zainteresowanie ze strony uczelni i młodych firm technologicznych. Brakuje jednak dużych zamówień przemysłowych.
– Z naszej perspektywy Europa jest bardzo ciekawym rynkiem w obszarze badań i rozwoju. Widzimy tu duże zainteresowanie zarówno ze strony środowisk akademickich, jak i młodszych spółek technologicznych, które są niezwykle innowacyjne i chcą tworzyć przełomowe rozwiązania. To interesująca grupa odbiorców, która znajduje się w naszych lejkach sprzedażowych. Sytuacja wygląda jednak mniej optymistycznie, jeśli chodzi o dużych graczy przemysłowych. Liczylibyśmy na to, że będą oni w stanie inwestować w większą liczbę naszych urządzeń czy realizować z nami bardziej rozbudowane projekty przemysłowe. Niestety, tutaj odczuwamy pewien niedosyt. To jest, moim zdaniem, jedno z wyzwań w Europie – potrafimy świetnie inkubować nowe technologie, ale często brakuje nam później skali, by przekuć te innowacje w większą produkcję przemysłową i czerpać z tego wymierne korzyści. To, niestety, działa na niekorzyść konkurencyjności Europy – mówi Filip Granek.
Defence i nowe branże
Potencjał XTPL w sektorze obronnym staje się coraz bardziej widoczny. Pierwsze urządzenie DPS trafiło już do amerykańskiego defence contractor. Współpraca jest jednak obwarowana tajemnicą i procedurami bezpieczeństwa.
– Nasze doświadczenia w obszarze współpracy z przemysłem zbrojeniowym są na razie ograniczone i dotyczą wyłącznie rynku amerykańskiego. Na początku tego roku sprzedaliśmy pierwsze urządzenie Delta Printing System do firmy z kategorii defence contractor. Współpraca z tą branżą ma jednak swoją specyfikę – nie możemy podawać szczegółów zastosowań naszej technologii z uwagi na wymogi poufności. Obecnie rozmawiamy również z innymi podmiotami z sektora obronnego, zwłaszcza tymi najbardziej zaawansowanymi technologicznie, które poszukują innowacyjnych rozwiązań w obszarze mikroelektroniki. Firmy te często korzystają do testowania naszej technologii z usług uniwersytetów, które posiadają odpowiednie uprawnienia i infrastrukturę. Przykładem jest University of Massachusetts w Lowell, gdzie działa laboratorium finansowane przez firmę Raytheon. To laboratorium ma specjalny status ITAR, co pozwala na prowadzenie testów w warunkach najwyższej poufności. Wiemy, że nasze urządzenie jest tam wykorzystywane do badań, choć oczywiście nie mamy dostępu do wszystkich szczegółów z uwagi na tajemnicę przemysłową i przepisy o ochronie informacji – przyznaje Granek. - W Europie na razie nie odczuwamy dużego zainteresowania naszą technologią w sektorze obronnym i nie mamy jeszcze wypracowanej pozycji w tej branży. Podobnie jest w Azji, gdzie również nie prowadzimy obecnie rozmów w tym zakresie. To rynek amerykański jako pierwszy dostrzegł potencjał naszego rozwiązania w sektorze obronnym. We wrześniu planujemy uczestniczyć w branżowym wydarzeniu poświęconym technologiom addytywnym dla zastosowań wojskowych – w Stanach Zjednoczonych. Na targach zaprezentujemy urządzenie Delta Printing System. Chcemy coraz bardziej pokazywać się w tym sektorze, bo obserwujemy, że klimat polityczny sprzyja wzrostowi finansowania dla branży obronnej. W mojej ocenie to nie jest chwilowa zmiana, lecz trend, który może trwać całą dekadę, a nawet dłużej. Czyni to ten obszar bardzo interesującym dla naszej firmy.
Nanotechnologia – od ciekawostki do przemysłu
XTPL działa w obszarze nanotechnologii, który coraz mocniej wychodzi poza laboratoria. To jeden z najtrudniejszych, ale i najbardziej ekscytujących obszarów rynku high-tech.
– Obserwujemy, że nanotechnologia coraz mocniej zaczyna przenikać do zastosowań przemysłowych. Przestaje być wyłącznie ciekawą innowacją ograniczoną do laboratoriów badawczo-rozwojowych, a zaczyna znajdować realne miejsce w dużym przemyśle. Oczywiście na poziomie badań wciąż pojawia się wiele przełomowych rozwiązań, jednak nie wszystkie technologie trafiają później do produktów, które otaczają nas w codziennym życiu. Kluczowym wyzwaniem pozostaje proces przejścia „from lab to fab”, czyli z laboratorium do fabryki. To długa, skomplikowana droga. Wiele technologii, choć bardzo obiecujących w fazie badań, ostatecznie nie znajduje zastosowania na większą skalę. Można powiedzieć, że istnieje swoiste „cmentarzysko” technologii, które mimo dużych nadziei nie przebiły się do przemysłu. W obszarze nanotechnologii wciąż jest jednak rozwijanych bardzo wiele innowacji, które są w fazie przejściowej i mają szansę wkrótce pojawić się w naszej codzienności – choćby w nowoczesnych okularach, biosensorach czy innych urządzeniach. Spodziewam się, że ogromny postęp nastąpi w obszarze zdrowia, zwłaszcza jeśli chodzi o biosensory umożliwiające monitorowanie funkcji organizmu w czasie rzeczywistym. Otworzy to przed nami zupełnie nowe możliwości diagnostyczne. Dużo dzieje się również w obszarze magazynowania energii – mówimy tu o bateriach o większej pojemności, szybkim ładowaniu czy o technologiach pozwalających uniezależnić się od krytycznych surowców, które dziś stanowią wąskie gardła w łańcuchach dostaw. Równie ważnym polem rozwoju jest samo wytwarzanie energii – nie tylko w kontekście odchodzenia od paliw kopalnych, lecz także wykorzystania nanotechnologii do przyspieszenia transformacji energetycznej. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że choć w laboratoriach dzieje się bardzo dużo, to zakończona sukcesem komercjalizacja tych technologii jest naprawdę trudnym procesem – i to nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Wyboista droga deep techu
XTPL to klasyczny przykład firmy deep tech, która przeszła od hipotezy licencjonowania technologii do własnej produkcji urządzeń. Spółka wyciągnęła wnioski co do branż docelowych – choć początkowo mierzyła w fotowoltaikę, dziś stawia na wyświetlacze i półprzewodniki, czyli segmenty o wyższej marży.
– Początkowo zakładaliśmy, że rozwiniemy naszą technologię, a następnie będziemy ją licencjonować innym podmiotom. Jednak w naszym przypadku ten model się nie sprawdził. Doszliśmy do etapu, w którym zdecydowaliśmy się uproduktowić technologię i zaoferować gotowe urządzenia drukujące. To była dla nas ważna lekcja – wybór odpowiedniego modelu biznesowego na bardzo wczesnym etapie działalności deep tech nie jest oczywisty i wymaga często wielu prób i korekt – mówi Filip Granek. - Drugim dużym wyzwaniem była decyzja o kierunkach zastosowań naszej technologii. Na początku myśleliśmy głównie o jej wykorzystaniu w produkcji nowoczesnych ogniw słonecznych, gdzie nasze cienkie, drukowane ścieżki mogłyby znaleźć zastosowanie. Jednak z czasem okazało się, że rynek fotowoltaiki, choć bardzo duży, jest trudny dla innowacyjnych technologii. Charakteryzuje się niskimi marżami i masową produkcją, co sprawia, że trudno w nim zaistnieć z rozwiązaniem wymagającym większych nakładów inwestycyjnych. To skłoniło nas do zmiany kierunku i skupieniu się na bardziej wysokomarżowych branżach, takich jak nowoczesne wyświetlacze i półprzewodniki. To właśnie w tych segmentach jest większa przestrzeń i finansowanie dla przełomowych innowacji. Dziś wydaje się to dosyć oczywiste, ale gdy byliśmy na początku tej drogi, słowo AI nie funkcjonowało jeszcze w mainstreamie.
– Obecnie jesteśmy przede wszystkim skoncentrowani na dwóch kluczowych segmentach rynku. Pierwszym z nich jest branża nowoczesnych wyświetlaczy, zwłaszcza tych o bardzo wysokiej rozdzielczości, gdzie stale rośnie presja na miniaturyzację. To obszar, w którym pojedynczy piksel staje się coraz mniejszy, a to wymaga wyjątkowej precyzji w procesach produkcyjnych. Drugim filarem naszej działalności jest zaawansowany mikromontaż w sektorze półprzewodników. To właśnie w tych dwóch obszarach widzimy dla siebie największe szanse i na nich koncentrujemy nasze działania strategiczne. Oczywiście nie wykluczamy współpracy także z innymi partnerami i w innych branżach, technologia XTPL posiada platformowy charakter możliwy do wykorzystania w wielu gałęziach gospodarki, jednak to te dwa segmenty znajdują się obecnie w centrum naszej uwagi – dodaje.
Przyszłość: od R&D do przemysłowych wdrożeń
Plany XTPL na kolejne lata są ambitne. Firma chce osiągnąć 100 mln PLN przychodów rocznie do 2026 roku. Na ten moment prowadzi dziewięć projektów wdrożeniowych, które w pełni skomercjalizowane mogą wygenerować nawet 400 mln PLN rocznego przychodu.
Prezes XTPL z optymizmem patrzy w przyszłość: – Jesteśmy firmą, która w ciągu 10 lat funkcjonowania już udowodniła, że potrafi dostarczać rozwiązania dla sektora badań i rozwoju. Rozpoczęliśmy także pierwsze wdrożenie przemysłowe i ewaluujemy szereg kolejnych. Patrząc w perspektywie kolejnej dziesięciolatki, widzę XTPL jako firmę, która będzie miała na koncie kilkadziesiąt wdrożeń przemysłowych – mniej więcej tyle, ile dziś mamy sprzedanych urządzeń Delta Printing System. Każde z tych wdrożeń będzie miało potencjał dalszego wzrostu. Wierzę, że w najbliższej dekadzie staniemy się dojrzałą firmą, która znalazła swoje miejsce na rynku i jest postrzegana jako dostawca pierwszego wyboru dla zaawansowanych technologii produkcji nowoczesnej elektroniki. Równolegle chcemy w naszych laboratoriach badawczo-rozwojowych inkubować kolejne generacje rozwiązań opartych na naszej technologii druku, które pozwolą nam w przyszłości wchodzić na nowe, dziś jeszcze nieoczywiste rynki. Mam na myśli m.in. obszary medtech, life science czy nowoczesną telekomunikację. Tego właśnie życzę sobie i całemu naszemu zespołowi – żebyśmy podążali w tym kierunku.
Choć XTPL wciąż jeszcze nie osiągnął rentowności, jest dziś jednym z najciekawszych przykładów polskiego deep techu, który odważnie wchodzi na globalne rynki. To droga pełna wyzwań – jak mówi Filip Granek: – To zdecydowanie nie jest droga usłana różami. Co jakiś czas pojawiają się chwilowe kryzysy, które jednocześnie stają się momentami przełomowymi. Myślę jednak, że to naturalna część prowadzenia firmy, zwłaszcza w branży tak wymagającej i innowacyjnej, w jakiej działamy.
Mimo wyzwań prezes XTPL czerpie ogromną satysfakcję z wpływu, jaki jego firm wywiera na światowe badania i innowacje.
– Chyba największą dumę sprawia mi dziś fakt, że widzę publikacje naukowe powstające w bardzo prestiżowych jednostkach badawczych na świecie, które są możliwe dzięki temu, że nasza technologia znalazła się w ich laboratoriach. To niezwykle budujące uczucie, bo oznacza, że nasz wpływ na tworzenie nowych rozwiązań nie kończy się tylko w naszym własnym laboratorium. Przekazujemy pewną wartość, na bazie której inni budują kolejne, często jeszcze większe innowacje. Czuję, że wnosimy wkład w kilka potencjalnie przełomowych rewolucji rynkowych. To ogromny sukces, choć jednocześnie podchodzę do tego z pokorą, bo przed nami wciąż stoi wiele wyzwań, zwłaszcza w obszarze przemysłowych wdrożeń. Mam nadzieję, że kiedy spotkamy się za jakiś czas, będę mógł powiedzieć, że mamy już również bezdyskusyjne sukcesy na polu przemysłowym – i że nasza droga „from lab to fab” nie zatrzymała się w pół drogi.
Zapraszamy na TEK.day Gdańsk, 11 września 2025. Zapisz się tutaj!