Polska
article miniature

Polska bezbronna wobec dronów? Atak Shahedów obnażył słabości OPL

Ubiegłotygodniowy, nocny nalot rosyjskich dronów na Polskę, w tym bojowych Shahedów, był kolejnym testem gotowości krajowego systemu obrony powietrznej. Testem, którego wynik według wielu ekspertów budzi niepokój. Maszyny, lecące nisko i powoli, okazały się trudne do wykrycia i przechwycenia. Część z nich przekroczyła granicę, a jeden uderzył w budynek mieszkalny w Wyrykach. Choć obyło się bez ofiar, konsekwencje psychologiczne i polityczne tego incydentu są poważne.

offerings-mobile

Polska OPL przez lata była budowana z myślą o zagrożeniach rakietowych i lotniczych. W praktyce oznacza to skuteczność wobec samolotów, śmigłowców czy pocisków manewrujących, ale nie wobec rojów tanich dronów. – W polskich siłach zbrojnych nie ma systemów antydronowych i nie wprowadza się ich na odpowiednią skalę – podkreśla kmdr por. rez. Maksymilian Dura, ekspert Defence24.

W 2023 roku rząd zdecydował się na zakup cztery zestawy SKYCtrl, przeznaczonych głównie do ochrony lotnisk przed mikrodronami. W jednostkach wojskowych z kolei znajduje się ich zaledwie kilkanaście. Tymczasem polska firma APS z Gdyni eksportuje te systemy m.in. na Litwę czy do Singapuru. Maksymilian Dura, wskazuje przy tym, że żaden z używanych obecnie w Polsce czołgów nie jest chroniony przed dronami. - To oznacza, że wszystkie nasze czołgi mogą zostać zniszczone już w pierwszej godzinie potencjalnego ataku – mówi.

Kosztowna asymetria

Maksymilian Dura zwraca uwagę, że klasyczne systemy przeciwlotnicze nie sprawdzają się w walce z dronami. – Jedna rakieta kosztuje znacznie więcej niż dron, który miałaby zestrzelić. Rosjanie wysyłają takie maszyny także po to, żeby zmuszać nasze siły powietrzne do podrywania samolotów. A lot F-16 czy F-35 kosztuje więcej niż dron zrobiony ze sklejki i styropianu. To czysta strata – wyjaśnia ekspert.

Jego zdaniem tańszym i bardziej praktycznym rozwiązaniem byłoby rozwijanie tzw. dronów myśliwskich – prostych maszyn przechwytujących, które startowałyby automatycznie po wykryciu intruza. - Takich maszyn powinno być wszędzie pełno. Startowałyby automatycznie, gdy tylko wykryją obcy obiekt. Takie interceptory były już prezentowane, między innymi na targach MSPO w Kielcach – i to przez polskie firmy – dodaje Maksymilian Dura.

Alternatywę stanowić mogą pociski rakietowe naprowadzane laserem, wciąż relatywnie tanie. W obu przypadkach – podkreśla ekspert – Polska powinna testować dostępne systemy w warunkach bojowych i dopiero wtedy podejmować decyzje zakupowe.

Ostatni dzwonek

Rząd zapowiedział, że systemy antydronowe staną się kluczowym elementem programu Tarcza Wschód. Ich wdrażanie jest jednak zbyt wolne. Brakuje ich na granicy, w jednostkach liniowych i przy ochronie infrastruktury krytycznej.

Przypomnijmy, że podczas targów MSPO w Kielcach Polska Grupa Zbrojeniowa podpisała strategiczną umowę z firmą Hertz dotyczącą systemu HAWK. Rozwiązanie to ma chronić zakłady przemysłowe PGZ i zostać zintegrowane z lekkimi pojazdami bojowymi. W Kielcach pokazano również nowatorski system BANS słoweńskiej firmy Guardiaris, wykorzystujący wiązkę światła ultrafioletowego do zakłócania sensorów maszyn powietrznych.

 Pierwszy raz w Polsce pokazujemy to rozwiązanie, mamy nawiązaną współpracę i czekamy na zainteresowanie użytkowników, także z Polski. Z przeprowadzonych przez firmę analiz wynika, że rozwiązanie to jest w stanie zwiększyć skuteczność przeciwlotniczych zestawów rakietowych i jednocześnie zmniejszyć zużycie amunicji. To projekt najbardziej efektywny z punktu widzenia finansowego, ale też taktycznego – powiedział w rozmowie z wnp.pl Marcin Wagner z polskiej firmy IBKOL, dystrybutora systemu BANS.

System BANS dedykowany jest do współdziałania z polskimi wyrzutniami przeciwlotniczych pocisków rakietowych Piorun i Grom i w żaden sposób nie konkuruje z krajowymi rozwiązaniami antydronowymi.

Wnioski po ataku

Ubiegłotygodniowy incydent unaocznił, że Polska nadal polega głównie na wsparciu NATO w zakresie detekcji i reakcji. Luka w obronie niskiego pułapu nie została zamknięta, mimo że krajowe firmy posiadają kompetencje i gotowe rozwiązania.

Kupowanie za granicą tego, co akurat jest dostępne, to poważny błąd podsumowuje Maksymilian Dura. – Polska musi wybrać kierunek, testować systemy i rozwijać je w dużej skali. Inaczej każdy kolejny atak będzie tylko kolejnym ostrzeżeniem.

 

Źródło: wnp.pl, PAP